Dawno, dawno temu, za górami i pięknymi lasami .... Tak jak każda bajka się zaczyna, tak ja przedstawię wam historie przeklętego anioła i samego wniebowziętego diabła.
Historia ta zaczyna się w królestwie Fiore, gdzie swe rządy sprawował król niegodziwy i surowy, który pomimo tego że kochał swoją żonę zabił ją bez mrugnięcia okiem. Dla , którego własna córka nie była wystarczająca. Imię jego brzmiało jak groźba-Igneel z rodu Drangell. A czy dziwić się mu trzeba. W jego ciele został ukryty potwór który nie może z niego wyjść. Lecz nie o tym ta historia, tylko o nieśmiertelnej córce króla, księżniczce tak pięknej, że każdy kto raz na nią spojrzał od razu bez pamięci się zakochiwał. Już się domyślacie jej imienia, gdyż brzmiało Lu ...
----------------------------
-Lu...?-zapytał blondwłosy chłopak
-Tak-odpowiedziała niebieskowłosa dziewczyna
-A czemu Lu? Nikt nie znał jej prawdziwego imienia?-zapytał się czarnowłosy chłopak
-Nie wiem, ale ta książka ma ponad 10 tysięcy lat-powiedziała czytająca
-Czy mógłbyś się zamknąć?-zapytała szkarłatnowłosa posyłając chłopakowi mordercze spojrzenie
-T...ta..tak-zająkał się chłopak i natychmiast skulił się
-Mogę kontynułować ?-zapytała niebieskowłosa
-Tak
----------------------
Gdy czytacie tą opowieść nie będę jej ubarwiać ponieważ Syn Uczony jak jest w legendzie ma pomóc naszej Przeklętej. Jednak mu wiemy swoje bo my wyrocznie strzegące świata tajemnice srogie.
----------------------------
Nadszedł czas przepowiedni.
Szaman czekał na znak miesiąc, potem drugi, a bogowie wciąż go ignorowali. ale był cierpliwy. Nie zaprzestawał codziennej modlitwy, nie skarżył się, przepełniony nadzieją, że jego pokorne prośby zostaną wysłuchane.
Po czterech bezksiężycowych nocach wiedział, że nastał właściwy czas. Wyrocznie go posłuchały.
Natychmiast zabrał ze sobą swój pakunek. W pakunku było tajemnicze ziele, grzechotka, bębenek, mirra, kadzidło i złoto. Wyruszył w drogę na szczyt gór.
Drogę ciężka i powolną, bo miał przecież swoje lata-trzydzieści dziewięć lat to nie dużo ;D- a siły zła, pragnąc wypróbować jego wytrzymałość, otoczyły wszystko ciemną i ciężką mgłą
Kiedy tylko dotarł na szczyt, rozpalił na występie skały ognisko. Usiadł przy nim, kierując twarz do słońca. Potem sięgnął po proszek.
Najpierw wsypał do ognia siarkę i szałwie. Wiedział, że złe duchy nie lubią jej gorzkiego zapachu. Chciał powstrzymać je od siania zła, zmusić, żeby opuściły góry.
Mgła rozwiała się następnego dnia. Znak, że złe duchy odeszły. Starzec odłożył szałwię, a do ognia wrzucił kadzidło i mirrę, które miało oczyścić powietrze zgodnie z wierzeniami przyciągnąć dobre anioły. Rozszerzył się słodki zapach, w którym czuć było dodatek świętości.
Trzy dni i trzy noce szaman siedział przy ogniu i modlił się. Czwartego dnia doczekał się nagrody. Wielkie Wyrocznie zesłały mu proroczy sen
---------------------------
Na niebie pojawiło się słońce. Jakiś ciemny kształt w magiczny sposób formował się cały zastęp aniołów. Wspaniałe istoty, trzepocząc skrzydłami, zbliżały się ponad chmurami w jego kierunku. Przewodził ich sam Lucyfer przemieniony w czarnego orła w niebieskie cętki.
Szaman zobaczył, że niektóre anioły mają twarze jego pobratyńców, tych, którzy odeszli już do krainy cieni. Zobaczył ojca i matkę, a także braci. Wtedy zastęp rozstąpił się, odsłaniając stojącego dumnie pośrodku latającego smoka. Miał łuski w kolorach tęczy i oczy kolory błękitnego nieba zmieszanego z urodzajną ziemią.
Stado ponowie się połączyło, a sen się urwał
Następnego dnia święty mąż wrócił do wioski ....
-------------------------
-Czemu przerwałaś?-zapytała się ni z tond ni zowąd Mavis
-Mistrzyni!!!!!!!!!-powiedzieli wszyscy chórkiem
Ta popatrzyła na nich ze zdziwieniem
-Co?-zapytała z uśmiechem-Jestem aż tak straszna?
-Nie oczywiście, ze nie!-powiedzieli chórkiem
"Tak oczywiście, ze tak"-przyznali w myślach
-A to ciekawe?-powiedziała uśmiechając się na widok księgi spisanej przez Wyrocznie-Nigdy nie myślałam, że odnajdziecie ten pamiętnik
-Przecież, to nie może być pamiętnik. jest za gruby-powiedziała Levi
-Masz rację, a zastanawiałaś się czemu każde słowa ma cień-zapytała Mavis
-No nie-powiedziała z wahaniem dziewczyna
-To muszę wam coś pokazać-powiedziała i wyciągnęła z plecaka zwój wielkości dużego kamienia
Odwinęła delikatnie płótno i ich oczom ukazał się obraz tego co powiedziała Levi
Ma płótnie był obraz aniołów. Nad aniołami był wielki czarny orzeł w niebieskie cętki.
Nagle ni ruchome oczy aniołów spojrzał na każdego uważnie. Gdy napotkały spojrzenie Mavis, jakby na zawołanie skrzydła aniołów się rozstąpiły i ku ich zdziwieniu ukazał się ten sam smok, o którym czytała Levi.
Ale nie taki znowu mały, jak się im wydawało.
Smok był gigantyczna, zajmował całą kartkę. Tylko gdzie nie gdzie można było zobaczyć skrzydła aniołów.
Smok mienił się każdymi kolorami tęczy, a jego oczy wydawały się, każdego hipnotyzować. Miały niezwykły kolor. Połączenie błękitu i urodzajnej ziemi. Tak samo jak mówiła Levi. Nagle smok, zaryczał głośno i cały zwój sam się zwinął.
Magowie patrzyli na to zjawisko nieobecnym wzrokiem.
-No to skoro macie zwój-powiedziała wysuwając ze swojego rękawa mapę-musicie mieć też mieś i klucz. Ta mapa go do was zaprowadzi-powiedziawszy to zniknęła.
------------------
-Kiedyś cię zabiję-powiedziałam przez zaciśnięte zęby
Jakim prawem ona-Mavis- może zakłócać jej spokój. nie dość, że powoli wyczuwała zapach Anclologi, to jeszcze ona-kolejny raz Mavis- zawracała jej dupę nie wiadoma czym
-Ale mnie posłuchaj....-powiedziała, lecz ja jej nie pozwoliłam dokończyć
-Nie to ty mnie lepiej posłuchaj-wskazałam na nią palcem, nie zważając na to, ze jej biust wg nie jest okryty-Ile kroć ci powtarzałam, nie daj im tego zwoju. To ty na dodatek dałaś im klucz!-krzyczałam
-Uspokój się..-powiedziała
-Pierdol się-powiedziałam i zanurkowałam pod wodę
-----------------------
I jak się podoba. Wena wróciła i mam nadzieję, ze się spodoba. Komentować.
Do zobaczyska
Ma-cha♥
PS:
Lu zostaje moim nowym pupilkiem, bo Ren, Atsu, Natsu poszli na ręte. No to jeszcze raz do zobaczyska i jeszcze raz komentować!!!!!
Papatki
Ma-cha♥ i Lu-cha♥
Nadszedł czas przepowiedni.
Szaman czekał na znak miesiąc, potem drugi, a bogowie wciąż go ignorowali. ale był cierpliwy. Nie zaprzestawał codziennej modlitwy, nie skarżył się, przepełniony nadzieją, że jego pokorne prośby zostaną wysłuchane.
Po czterech bezksiężycowych nocach wiedział, że nastał właściwy czas. Wyrocznie go posłuchały.
Natychmiast zabrał ze sobą swój pakunek. W pakunku było tajemnicze ziele, grzechotka, bębenek, mirra, kadzidło i złoto. Wyruszył w drogę na szczyt gór.
Drogę ciężka i powolną, bo miał przecież swoje lata-trzydzieści dziewięć lat to nie dużo ;D- a siły zła, pragnąc wypróbować jego wytrzymałość, otoczyły wszystko ciemną i ciężką mgłą
Kiedy tylko dotarł na szczyt, rozpalił na występie skały ognisko. Usiadł przy nim, kierując twarz do słońca. Potem sięgnął po proszek.
Najpierw wsypał do ognia siarkę i szałwie. Wiedział, że złe duchy nie lubią jej gorzkiego zapachu. Chciał powstrzymać je od siania zła, zmusić, żeby opuściły góry.
Mgła rozwiała się następnego dnia. Znak, że złe duchy odeszły. Starzec odłożył szałwię, a do ognia wrzucił kadzidło i mirrę, które miało oczyścić powietrze zgodnie z wierzeniami przyciągnąć dobre anioły. Rozszerzył się słodki zapach, w którym czuć było dodatek świętości.
Trzy dni i trzy noce szaman siedział przy ogniu i modlił się. Czwartego dnia doczekał się nagrody. Wielkie Wyrocznie zesłały mu proroczy sen
---------------------------
Na niebie pojawiło się słońce. Jakiś ciemny kształt w magiczny sposób formował się cały zastęp aniołów. Wspaniałe istoty, trzepocząc skrzydłami, zbliżały się ponad chmurami w jego kierunku. Przewodził ich sam Lucyfer przemieniony w czarnego orła w niebieskie cętki.
Szaman zobaczył, że niektóre anioły mają twarze jego pobratyńców, tych, którzy odeszli już do krainy cieni. Zobaczył ojca i matkę, a także braci. Wtedy zastęp rozstąpił się, odsłaniając stojącego dumnie pośrodku latającego smoka. Miał łuski w kolorach tęczy i oczy kolory błękitnego nieba zmieszanego z urodzajną ziemią.
Stado ponowie się połączyło, a sen się urwał
Następnego dnia święty mąż wrócił do wioski ....
-------------------------
-Czemu przerwałaś?-zapytała się ni z tond ni zowąd Mavis
-Mistrzyni!!!!!!!!!-powiedzieli wszyscy chórkiem
Ta popatrzyła na nich ze zdziwieniem
-Co?-zapytała z uśmiechem-Jestem aż tak straszna?
-Nie oczywiście, ze nie!-powiedzieli chórkiem
"Tak oczywiście, ze tak"-przyznali w myślach
-A to ciekawe?-powiedziała uśmiechając się na widok księgi spisanej przez Wyrocznie-Nigdy nie myślałam, że odnajdziecie ten pamiętnik
-Przecież, to nie może być pamiętnik. jest za gruby-powiedziała Levi
-Masz rację, a zastanawiałaś się czemu każde słowa ma cień-zapytała Mavis
-No nie-powiedziała z wahaniem dziewczyna
-To muszę wam coś pokazać-powiedziała i wyciągnęła z plecaka zwój wielkości dużego kamienia
Odwinęła delikatnie płótno i ich oczom ukazał się obraz tego co powiedziała Levi
Ma płótnie był obraz aniołów. Nad aniołami był wielki czarny orzeł w niebieskie cętki.
Nagle ni ruchome oczy aniołów spojrzał na każdego uważnie. Gdy napotkały spojrzenie Mavis, jakby na zawołanie skrzydła aniołów się rozstąpiły i ku ich zdziwieniu ukazał się ten sam smok, o którym czytała Levi.
Ale nie taki znowu mały, jak się im wydawało.
Smok był gigantyczna, zajmował całą kartkę. Tylko gdzie nie gdzie można było zobaczyć skrzydła aniołów.
Smok mienił się każdymi kolorami tęczy, a jego oczy wydawały się, każdego hipnotyzować. Miały niezwykły kolor. Połączenie błękitu i urodzajnej ziemi. Tak samo jak mówiła Levi. Nagle smok, zaryczał głośno i cały zwój sam się zwinął.
Magowie patrzyli na to zjawisko nieobecnym wzrokiem.
-No to skoro macie zwój-powiedziała wysuwając ze swojego rękawa mapę-musicie mieć też mieś i klucz. Ta mapa go do was zaprowadzi-powiedziawszy to zniknęła.
------------------
-Kiedyś cię zabiję-powiedziałam przez zaciśnięte zęby
Jakim prawem ona-Mavis- może zakłócać jej spokój. nie dość, że powoli wyczuwała zapach Anclologi, to jeszcze ona-kolejny raz Mavis- zawracała jej dupę nie wiadoma czym
-Ale mnie posłuchaj....-powiedziała, lecz ja jej nie pozwoliłam dokończyć
-Nie to ty mnie lepiej posłuchaj-wskazałam na nią palcem, nie zważając na to, ze jej biust wg nie jest okryty-Ile kroć ci powtarzałam, nie daj im tego zwoju. To ty na dodatek dałaś im klucz!-krzyczałam
-Uspokój się..-powiedziała
-Pierdol się-powiedziałam i zanurkowałam pod wodę
-----------------------
I jak się podoba. Wena wróciła i mam nadzieję, ze się spodoba. Komentować.
Do zobaczyska
Ma-cha♥
PS:
Lu zostaje moim nowym pupilkiem, bo Ren, Atsu, Natsu poszli na ręte. No to jeszcze raz do zobaczyska i jeszcze raz komentować!!!!!
Papatki
Ma-cha♥ i Lu-cha♥
Kiedy, kiedy następny!!?
OdpowiedzUsuńKolejny, chętnie mile widziany kolejny rozdzialik! ^^
Kocha jeszcze raz kocham, i rozradowana jestem, że wena do ciebie wróciła. Zaraz wybuchnę z radości!! XD.
Aaa czekam na kolejną notkę, a pod jarałam się XD.
Pozdrawiam 10000 całusów .
Żeby wena przychodziła do ciebie każdego dnia !<3
Kochana, dodaj ten rozdział do spisu, bo ciężko będzie go później znaleźć. Dziękuję z góry :).
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału to chciałabym się dowiedzieć kto z kim rozmawiał na samym końcu. Lucy z Mavis??? Bo poginęłam :). Ale podoba mi się logiczne myślenie Levy i Twoje pomysły. Oby tak dalej :).
Proszę, wyłącz tą nieszczęsną weryfikację. Do szału mnie doprowadza :D. Pozdrawiam i czekam na więcej :).